Nowoczesne urządzenia medycyny estetycznej to w rzeczywistości zaawansowana fizyka w praktyce. Każdy laser, czy to diodowy czy frakcyjny, emituje wiązkę fotonów, która musi trafić w określony cel, zwany chromoforem (np. melaninę, hemoglobinę lub wodę tkankową). Jako biotechnolog rozumiem kluczowe pojęcia, takie jak czas relaksacji termicznej (TRT) – czyli czas, jaki tkanka potrzebuje na oddanie ciepła, aby nie doszło do poparzenia sąsiednich komórek. W Beauty Zone dobieram parametry, takie jak gęstość energii (Fluence wyrażane w J/cm²) oraz czas trwania impulsu (w milisekundach), z chirurgiczną precyzją. Wiedza ta jest kluczowa, ponieważ zbyt niska energia nie wywoła efektu terapeutycznego (np. koagulacji białka w naczynku), a zbyt wysoka może prowadzić do nieodwracalnej martwicy i bliznowacenia. Rozumiem zjawiska impedancji tkanki przy falach radiowych (RF) oraz kawitacji przy ultradźwiękach. Dzięki temu wiem, dlaczego fala 10 600 nm w laserze CO2 idealnie odparowuje wodę w bliźnie, a fala 980 nm jest selektywnie pochłaniana przez oksyhemoglobinę w pękniętym naczynku. To pozwala mi pracować na granicy maksymalnej efektywności, zachowując margines bezpieczeństwa, którego brakuje osobom bez wykształcenia ścisłego.